poniedziałek, 19 lutego 2024

Czy małżeństwo jest staromodne i przestarzałe czy może nadal aktualne?

Fakt, że mężczyźni podchodzą do miłości i małżeństwa inaczej niż kobiety, nie jest żadną nowością. Dla wielu miłość i męskość nie pasują do siebie. Czy i w jakim stopniu te stereotypy nadal mają zastosowanie w naszej wyemancypowanej i nowomodnej rzeczywistości, chcieli dowiedzieć się twórcy popularnej berlińskiej agencji randkowej eDarling. Zapytano zalogowane na portalu kobiety i mężczyzn o ich stosunek do długoletniej koncepcji małżeństwa? Czego oczekują dziś od ślubu i, co najważniejsze, co ich zdaniem odróżnia męskie i kobiece podejście do małżeństwa? Czy utrwalone od wieków tradycje są nadal zgodne z duchem czasu? Czy emancypacja wśród kobiet jest faktycznie tak ugruntowana, jak się powszechnie uważa?

Co czwarty mężczyzna w tym badaniu uważa, że koncepcja małżeństwa jest przestarzała. Jednak wśród kobiet tradycyjne wartości są nadal głęboko zakorzenione, ponieważ tylko co ósma kobieta zgodziła się z mężczyznami, że małżeństwo jest staromodne i przestarzałe. W kobietach nadal drzemie mała księżniczka z bajki, to staje się jasne przy pytaniu o główny motywy zawarcia małżeństwa: 85% kobiet chce wyjść za mąż z głównie z miłości, ale tylko 76% mężczyzn jest tego samego zdania. Dla 16% mężczyzn głównym motywem są korzyści prawne i podatkowe, tu kobiety są mniej racjonalne, bo tylko dla 8% kobiet byłby to główny motyw. Podejście do ślubu i małżeństwa jest zarówno dla mężczyzn jak i kobiet nadal bardzo romantyczne w ich młodych, naiwnych latach życia: 55% kobiet w wieku do 18 do 24 lat oraz 45% mężczyzn w tym samym przedziale wiekowym uważa ślub i małżeństwo za bardzo romantyczne. Po 25 roku życia perspektywa ta zmienia się radykalnie na niekorzyść ślubu i małżeństwa. Dotychczasowe, nieudane związki mają bardzo duży wpływ na tę perspektywę.

Związanie się tylko z jednym partnerem na całe życie jest w dzisiejszych czasach czymś wyjątkowym, jest jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem. Świadczy o tym bardzo wysoka liczba rozwodów. Ironia polega na tym, że współczesna obsesja na punkcie samorealizacji i podnoszenia własnego "ja" kosztem drugiej osoby, pozostawia bardzo wiele ludzi niespełnionych, smutnych i samotnych. Małżeństwa rozpadają się bardzo szybko, starzy małżonkowie wymieniani są na "nowych, lepszych i piękniejszych". I w tym tkwi największy problem: żyjemy w społeczeństwie nasyconym, wszystko można wyrzucić i natychmiast kupić nowe, związek z drugim człowiekiem można szybko odrzucić, ponieważ nie wydaje się idealny. Zaangażowanie i odpowiedzialność za związek małżeński porzucane są dla indywidualnego poczucia szczęścia.

Instytucja małżeństwa może wydawać się staromodna i przestarzała, ale powtarzające się badania i studia pokazują dobitnie, że ludzie, którzy pozostają w związku małżeńskim tylko z jednym partnerem, są najszczęśliwsi i żyją o wiele dłużej. Oczywiście, żadne małżeństwo nie jest idealne, nawet szczęśliwe małżeństwa miewają od czasu do czasu trudności, ale długoletni związek z jednym człowiekiem daje trwałe poczucie więzi i poczucie szczęścia. Miłość i namiętność łączą ludzi w pary, ale wzajemna przyjaźń, szacunek i gotowość do zawierania kompromisów pozwalają pozostać na długie lata razem.




piątek, 5 stycznia 2024

niedziela, 10 grudnia 2023

Samotność jest fenomenem współczesnych czasów

Żyjemy w czasach, które charakteryzują się rozpadem rodzinnych i socjalnych struktur społecznych. Bardzo duża część populacji albo żyje samotnie, albo ograniczona jest do niewielkiej grupy krewnych, w skrajnych przypadkach tylko do partnera. Obecnie w Republice Federalnej Niemiec żyje samotnie 16 milionów osób, a jeszcze 20 lat temu było ich niecałe 12 milionów. Ten nagły wzrost wynika przede wszystkim z faktu szybkiego starzenia się niemieckiego społeczeństwa, i co za tym idzie wyższego odsetka osób owdowiałych, ale także znacznego wzrostu liczby gospodarstw domowych, w których żyją pojedyncze osoby, zwłaszcza w przedziale wiekowym 20 do 35 lat.

Prawdziwe przyjaźnie i liczne kontakty społeczne wymagają czasu, czasem także wysiłku. Dzisiaj częściej gromadzimy "przyjaciół" na portalach społecznościowych, niż w realnym życiu. Ale internetowe spotkania nie są w stanie wypełnić pustki samotności, ponieważ nie wymagają one od nas żadnego prawdziwego zaangażowania się, ani tego uczuciowego, ani tego intelektualnego. Dodatkowo są bardzo powierzchowne, pośpieszne i często bezmyślne. Co kryje się za tym masowym fenomenem? Czyżby wszechobecny strach przed nawiązaniem prawdziwego, żywego kontaktu z drugim człowiekiem? Niepewność i strach przed zbytnim zbliżeniem się do siebie? Stała gotowość do samoobrony i podejrzliwość? Brak chęci do podjęcia jakiegokolwiek wysiłku?

Bycie samemu, życie w pojedynkę nie jest niczym negatywnym. Ludzie odczuwają od czasu do czasu potrzebę wycofania się, niektórzy bardziej niż inni. Taka samotność jest przejściowa, i zawsze z własnego wyboru. Ale samotność niechciana, wynikająca często z odrzucenia lub wykluczenia społecznego to prawdziwe piekło, które powoduje głęboki, egzystencjalny ból, w skrajnych przypadkach prowadzi do psychicznej i fizycznej katastrofy, do depresji - permanentnego poczucia izolacji i niemożności znalezienia wyjścia z tego piekła, co prowadzi w prostej linii do agresji i autodestrukcji. Taka chora samotność jest chronicznym bojkotem podstawowej ludzkiej potrzeby, która jest tak samo ważna jak jedzenie i spanie. Życie w pojedynkę jest fenomenem społecznym, ale samotność, postrzegana jako wyniszczająca psychikę spirala izolacji i odrzucenia społecznego, jest już fenomenem psychologicznym, i nie ma w niej nic romantycznego. Poczucie izolacji społecznej jest bardziej intensywne, niż jakikolwiek inny długotrwały ból, jaki człowiek może odczuwać. Eksperymenty psychologiczne pokazały, że psychiczny ból, jaki sprawia samotność, jest przetwarzany dokładnie w tym samym obszarze w mózgu, związanego z emocjonalną oceną wrażeń zmysłowych i doświadczeń, jak ból fizyczny.




niedziela, 15 października 2023

Jesień to idealny czas na intensywne spacery na łonie natury

Na dworze jest już coraz chłodniej, ale niebo jest nadal błękitne. Słońce wciąż świeci z nieba resztkami sił, powodując ciepłe i przyjemne uczucie na naszej skórze. Powietrze pachnie świeżo i zdrowo. I właściwie nic więcej nie potrzeba, aby wybrać się na jesienny spacer - samemu, we dwoje lub z rodziną - bo przecież spacerowanie jest takie zdrowe. Chodzenie jest najbardziej naturalną i pierwotną formą poruszania się. Jest częścią codziennego życia od tysięcy lat. Ale dla współczesnego człowieka chodzenie stało się niemodne i niepotrzebne; większość dnia upływa mu bez znaczącego ruchu fizycznego, a do poruszania się ma samochód. Wiele chorób cywilizacyjnych, takich jak wysokie ciśnienie krwi, bóle kręgosłupa, zapalenie stawów i wiele innych można przypisać permanentnemu brakowi ruchu. Jesień jest idealnym czasem na intensywne spacery na łonie przyrody. Każdy spacer jest lepszy niż jakikolwiek okazjonalny wyczyn sportowy. Jeśli chodzisz, to nie musisz podejmować wielkiego wysiłku; to jest tak naturalne jak oddychanie. Chodzenie jest idealne dla młodych i starych, dla samotnych i w towarzystwie, o każdej porze dnia i w każdym miejscu. Nie potrzebujesz drogiego sprzętu sportowego i nie musisz płacić składek członkowskich w klubie sportowym lub na siłowni. Chodząc, trenujemy nasz organizm i pozbywamy się nadmiaru kalorii. Kiedy idziemy szybkim tempem, wchłaniamy dziesięciokrotnie więcej tlenu niż podczas normalnego chodzenia, redukujemy znacznie stres, poprawiamy elastyczność naczyń krwionośnych, co zmniejsza ryzyko zawału serca i udaru mózgu.

Nie jestem już młodym człowiekiem, ale codziennie chodzę od 8 do 10 kilometrów, najchętniej po lesie, bo tam powietrze jest czyste jak nad morzem, udział cząstek kurzu zanieczyszczających płuca jest nawet o 90 procent niższy niż w centrum miasta, co ma niebagatelny wpływ na moje oskrzela i pracę mózgu. Podczas marszu magazynuję w sobie kojące dźwięki i zapachy, wszystkie kolory i wrażenia. To jest wspaniały sposób na totalny relaks i odnalezienie wewnętrznego spokoju, szczególnie teraz, kiedy codziennie atakowani jesteśmy przerażającymi wiadomościami o kolejnych wojnach, atakach terrorystycznych i nieludzkich zbrodniach na całym tym zwariowanym świecie.

Zatem drogi czytelniku, nie zwlekaj, zawiąż szybko swoje buty i ruszaj do lasu lub parku, twój organizm podziękuje tobie za to i odwdzięczy się z nawiązką.




wtorek, 3 października 2023

Radio Flora w Hanowerze zaprasza na kolejną, nie tylko polonijną audycję "Gadu Gadu"

Zapraszam w najbliższą sobotę, 7 października 2023 roku o godzinie 12.00, do wysłuchania godzinnej audycji w języku polskim, emitowanej na antenie Radia Flora w Hanowerze. W audycji przygotowanej i prowadzonej przez jej autorkę Grażynę Kamień-Söffker, oprócz aktualnych tematów polonijnych, będzie można wysłuchać mojego felietonu "Czy to jest już przyjaźń czy jeszcze kochanie?".




Pod tym bezpośrednim linkiem znajduje się niemieckojęzyczna strona Radia Flora. Tam można wysłuchać tej audycji na żywo w najbliższą sobotę od godziny 12.00 do 13.00 lub jako powtórkę w następujący po niej poniedziałek od godziny 13.00 do 14.00 oraz od godziny 20.00 do 21.00.

piątek, 1 września 2023

sobota, 5 sierpnia 2023

Czy to jest już przyjaźń czy jeszcze kochanie?

W Republice Federalnej Niemiec rozpada się co trzecie małżeństwo, z wyraźną tendencją wzrostową. Społeczeństwo zmieniło się na przestrzeni ostatniego pół wieku diametralnie. Małżeństwo nie jest już tak idealizowane jak kiedyś, a rozwiedzeni nie są już dyskryminowani. Indywidualne szczęście jest dla współczesnej kobiety i dla współczesnego mężczyzny ważniejsze niż jakiekolwiek konwenanse. Współczesne niemieckie prawo rozwodowe dopuszcza rozwód za obopólną zgodą po roku separacji, a także rozwód kwestionowany, jeśli małżonek, który chce się rozwieść, może udowodnić, że jego małżeństwo się rozpadło lub jeśli małżonkowie mieszkali osobno przez co najmniej trzy lata. Jeżeli powodem rozwodu jest np. przemoc w małżeństwie, to w wyjątkowych przypadkach nie trzeba przestrzegać nawet roku separacji.

A ja jestem ponownie skonfrontowany z kolejnym już niestety rozwodem w kręgu moich znajomych. Zawsze uważałem to małżeństwo za niezwykle udane, małżeństwo, któremu los nie szczędził sukcesów: osobistych, rodzinnych, zawodowych i finansowych. A tu nagle rozwód. Przyznam, że ta decyzja - było nie było przełomowa - mocno mnie zaskoczyła i dziwić nie przestaje. Ale czy powinna?

Rozpad małżeństwa, nawet po wielu latach trwania związku, nie jest już dzisiaj niczym szczególnym i właściwie nikogo nie dziwi. Rozwód stał się zjawiskiem powszechnym. Idea romantycznej miłości, która trwa przez całe życie, jest już dzisiaj mocno nieaktualna. Współcześni ludzie są wciąż nienasyceni, szukają wszechogarniającego szczęścia, nie chcą żyć w trwałej frustracji i poświęcać się dla partnera; tym bardziej przez niego cierpieć. Istnieje niezliczona ilość powodów, dla których związki małżeńskie zawodzą. Moim zdaniem przyczyną wielu rozwodów jest również to, że wiele osób nie posiada niezbędnej dojrzałości emocjonalnej i wystarczających umiejętności komunikacyjnych, a także nie nauczyło się nigdy, jak radzić sobie z konfliktami życiowymi. Większość par małżeńskich marzy na starcie o sielskim życiu rodzinnym, ale większość nie docenia faktu, że aby utrzymać i umacniać związek małżeński, konieczna jest praca i wiele trudu, a brak gotowości do zawierania codziennych kompromisów zaostrza tylko liczne konflikty i przyśpiesza decyzję o rozstaniu. Bo małżeństwo to nie tylko dwie złote obrączki i urzędowy akt zawarcia małżeństwa. Małżeństwo to wspólny wysiłek, wzajemny szacunek, lojalność, wierność, zaufanie, uznanie i wiele innych indywidualnych filarów wzajemnego bezpieczeństwa. Ludzkie uczucia nie są bynajmniej statyczne, tym bardziej absolutne. Nic nie jest tylko czarne lub tylko białe, żyjemy w tysiącach odcieni szarości gdzieś pomiędzy. Wszyscy zmieniamy się w trakcie naszego życia. Często się zdarza, że osoba, z którą dzieliliśmy nasze życie, nasze najskrytsze myśli, wielkie marzenia i skrywane lęki, zmieniała się i ewoluowała dokładnie tak jak my, ale niestety w zupełnie w innym kierunku. W pewnym momencie partner przestaje spełniać nasze oczekiwania, nas opuszcza pasja i wypala się ogień pożądania; wzajemne uczucia ulegają degradacji. Kiedy koniec związku małżeńskiego zbliża się nieuchronnie lub jest już faktem dokonanym, wiele osób stawia sobie pytanie: czy chcę walczyć o to małżeństwo, czy też godzę się na rozstanie i tracę partnera, który był częścią mojego życia? Często powód i sposób zakończenia związku wykluczają dalszą przyjaźń z partnerem - dzieje się tak np. w przypadku kłamstw, oszczerstw, manipulacji, oszustw, przemocy – w takim przypadku nie ma miejsca na szczerą przyjaźń. Ale jeżeli zerwanie nastąpiło na równych zasadach i polubownie, przyjaźń z byłym partnerem jest, moim skromnym zdaniem, absolutnie możliwa.

Bo przecież miłość najczęściej rodzi się z wcześniejszej przyjaźni, tym bardziej absurdalnym wydaje się być brak, chociażby próby zrobienia kroku wstecz, wtedy, gdy jesteśmy w pełni przekonani, że romantyczna miłość nie jest już wystarczającym powodem dla dalszego trwania związku. Przyjaźń jest także formą miłości, można śmiało powiedzieć, że jest ona jej młodszą, ale często niezawodną siostrą. Małżonkowie po rozwodzie mogą być dla siebie nadal ważni, ale już na poziomie przyjacielskim. Ważne jest, aby zdanie z „wszystko albo nic” zamienić na spójnik „lub”, który wyraża wzajemną zamienność lub wyklucza jedną z opcji, ale nigdy nie pozbawia nadziei. Jestem głęboko przekonany, że warto próbować, ale tylko wtedy, gdy „pozostanie przyjaciółmi” nie będzie tylko pustym frazesem. W przeciwnym razie nowo zawarta przyjaźń może szybko zamienić się w niekończące się pasmo powielania starych błędów.