czwartek, 29 grudnia 2016

Nowy Jork, Tajlandia, Dominikana czy własne miasto?

Dla wielu mieszkańców Europy (szczególnie Europy zachodniej) żadna droga nie jest zbyt długa i kosztowna aby spędzić fantastyczny, sylwestrowy urlop z dala od zimnej i wilgotnej aury naszego starego kontynentu. Można by wznieść noworoczny toast w Tajlandii lub bawić się do białego rana na jednej z Wysp Kanaryjskich. Czymś bardzo szczególnym byłoby powitanie Nowego Roku na Times Square w Nowym Jorku lub na jednej z cudownie białych, piaszczystych plaż Dominikany. W tym miejscu chciałoby się powiedzieć: że wędrowców i turystów nie powinno  się zatrzymywać, dlatego należy życzyć im szerokiej drogi i doskonałego urlopu. Ale przecież wszyscy inni, którzy na przełomie roku pozostają w swoich miastach i domach - niekoniecznie ze względów finansowych - mogą spędzić ten czas nie mniej radośnie i nie mniej sympatycznie. Powitanie Nowego Roku w wąskim kręgu przyjaciół - przy pysznych posiłkach i napojach, przygotowanych specjalnie na ten wieczór, podczas luźnych i sympatycznych rozmów, przy dobrym  winie i ulubionej muzyce - ma w sobie także coś magicznego. A kiedy wybije dwunasta, sztuczne ognie i fajerwerki ozdobią nocne niebo, można kieliszkiem zimnego szampana (lub dwoma) wznieść wspólnie toast za pomyślność w Nowym Roku. Miejmy nadzieję, że rok 2017 będzie rokiem spokojnym i interesującym, otwierającym nowe perspektywy i szanse. Wszystkim czytelnikom bloga "Poezja po godzinach" - bez względu na to gdzie powitają Nowy Rok - życzę dobrego zdrowia, spełnienia wszelkich życzeń i realizacji planów. Wszystkiego dobrego i ... na zdrowie.



piątek, 25 listopada 2016

Poezja i fotografia

Czy fotografowanie i pisanie wierszy posiada wspólny mianownik? Jestem przekonany, że tak. Ale na początek krótka dygresja. Najdoskonalszy nawet sprzęt (aparat fotograficzny, obiektyw, komputer) nie zastąpi wiedzy i talentu człowieka, który posługuje się tym sprzętem. Olbrzymi postęp technologiczny sprawił, że posiadanie kamery i fotografowanie jest zjawiskiem powszechnym. Ale większość posiadaczy aparatów fotograficznych, zafascynowana samą technologią, tylko rejestruje obrazy i nie zastanawia się nad tym, że fotografowanie to także sztuka, sztuka fotografowania. Mnie od wczesnej młodości interesowała fotografia, a dokładniej teoria fotografii. Pierwszą, poważną książką na ten temat była dla mnie "Fototechnika" pod redakcją Gerharda Teicher'a. Gruba, ponad 650 stronicowa księga pozwoliła mi zrozumieć, że sam sprzęt to za mało, aby dobrze fotografować. Niezbędna jest także wiedza czysto teoretyczna. Książkę tę posiadam do dzisiaj, ponieważ lektura tej trudnej książki, to początek moich fascynacji fotografią. Kiedy fotografuję i kiedy piszę, staram się, aby każdy zarejestrowany obraz i każdy napisany wiersz, zawierał jakąś prawdę, jakiś przekaz, jakąś tajemnicę, drugie dno, cząstkę mnie samego. Dzisiaj posiadam doskonały sprzęt fotograficzny i nadal bardzo chętnie fotografuję ale nigdy nie zapomniałem, że fotografowanie to sztuka dostrzegania niezwykłości tego świata, widzianymi z bardzo wąskiej i subiektywnej perspektywy. To samo dotyczy poezji, która w swoim skondensowanym języku kryje prawdy o nas i wyraża emocje, które w nas tkwią. Poezja jest jednocześnie monologiem i dialogiem, modlitwą i krzykiem, poszukiwaniem tego najlepszego sposobu wyrażenia emocji, ukrytych w metaforach i alegoriach. Wspólnym mianownikiem, który łączy  poezję i fotografię, to sztuka patrzenia na otaczającą nas rzeczywistość, przez pryzmat własnych emocji. Poeta i fotograf nie opisują świata, oni tworzą nowy świat. Budują go na swoich emocjach i wzruszeniach, dopasowując do swoich nieokiełznanych wyobrażeń i fascynujących wizji. Poniższy wiersz to próba opisania tego, co wspólne dla obu tych sztuk.



niedziela, 30 października 2016

In Memoriam

Wawer jest jedną z dzielnic prawobrzeżnej Warszawy i chyba najbardziej zieloną. Tam, przy ulicy Kościuszkowców, na granicy Rezerwatu  Przyrody, Lasu im. Jana III Sobieskiego, znajduje się Cmentarz Ofiar II Wojny Światowej, założony w listopadzie 1939 roku, jako cmentarz wojenny dla żołnierzy poległych w Wawrze, Aninie i okolicach. Cmentarz został kompletnie zniszczony podczas Powstania Warszawskiego i ponownie odbudowany w 1965 roku. W młodości często odwiedzałem ten cmentarz - wiosną, latem, jesienią i zimą, pora roku nie odgrywała żadnej roli - nie tylko dlatego, że tam pochowany jest mój dziadek, ale przede wszystkim ze względu na piękne położenie tego uroczego, leśnego cmentarza oraz na szczególną atmosferę, która zawsze towarzyszyła tam moim wizytom. Szczególnie późnojesienny cmentarz budził mój respekt i podziw, bardzo zadbany, pełen zadumy, blasku zniczy i tych niesamowitych kolorów jesiennych chryzantem, a wszystko to pod baldachimem wspaniałego, starego drzewostanu. Wiersz, który dzisiaj publikuję to poetycka impresja, jedna krótka chwila zatrzymana w  wierszu. To jest mój pokłon dla tych, którzy stracili życie dla naszej wolności i spoczywają w tej leśnej nekropolii.



czwartek, 27 października 2016

Listopadowe spotkanie z moją "zaduszkową" twórczością na antenie Radia Flora w Hanowerze

Zapraszam do wysłuchania kolejnej audycji Grażyny Kamień-Söffker na antenie Radia Flora w Hanowerze. W aktualne tematy, felietony i relacje wplecione zostaną moje "zaduszkowe" wiersze. Pełny zapis tej audycji opublikuję za dwa tygodnie w zakładce Programy radiowe



niedziela, 16 października 2016

Po polsku w Radiu Flora z Hanoweru

Zapraszam do przeczytania mojego artykułu "Po polsku w Radiu Flora z Hanoweru" opublikowanego na portalu Polonia Viva, w którym przedstawiam w wielkim skrócie historię powstania Redakcji Polskiej Radia Flora w Hanowerze oraz wielkie zaangażowanie jej autorów, skupionych wokół Grażyny Kamień-Söffker, którzy, nie szczędząc czasu i energii, tworzyli to obywatelskie radio, przede wszystkim dla Polaków zamieszkałych w tym rejonie Niemiec.


Projekt plakatu Halina Kostrzębska

sobota, 15 października 2016

Publikacja w miesięczniku literackim "POEZJA dzisiaj"

W najnowszym numerze miesięcznika literackiego "POEZJA dzisiaj" (Warszawa Nr.118-119, 2016) opublikowano dwa moje wiersze "Nastała jesień" i "Wrzesień" oraz notę biograficzną. Miesięcznik literacki "POEZJA dzisiaj" ukazuje się od 1998 roku, jego redaktorem naczelnym jest poeta, prozaik, eseista, krytyk, tłumacz i wydawca, organizator Światowych Dni Poezji pod patronatem UNESCO oraz współorganizator Warszawskiej Jesieni Poezji, Aleksander Nawrocki.



piątek, 30 września 2016

Historia deszczem się toczy

Jesień kojarzy się wielu ludziom z okresem nieustannych deszczy, falą chłodu, nostalgią, melancholią, przemijaniem i smutkiem. Oczywiście, że jesień - jak każda inna pora roku - ma wiele twarzy i wszystkie wymienione przeze mnie atrybuty, mogą pasować także do jesieni. Ale nie muszą. Mnie osobiście, na przekór wszelkim ogólnym skojarzeniom, jesień kojarzy się z pięknymi przeżyciami  i ... miłością. Może dlatego, iż bardzo wiele dobrych rzeczy w moim życiu, miało swoje początki właśnie jesienią. Synonimem życia i początkiem nowego jest wiosna, pora roku, którą lubię nie mniej niż jesień, ale to właśnie jesień jest w moim życiu najczęściej początkiem nowego, w szerokim i pozytywnym tego słowa znaczeniu. Fala letnich upałów i kanikuły jest już za nami, można spokojnie zebrać myśli i chodząc po jesiennym parku lub po lesie, podziwiać wspaniałe kolory natury, wdychać wilgotne i rześkie powietrze i tankować światło, którego, szczególnie późną jesienią, tak bardzo nam brakuje. Im więcej ruchu na świeżym powietrzu, tym więcej energii dla ducha i ciała. Pamiętajmy, że dni są coraz krótsze i trzeba wykorzystać każdy dzień, ten słoneczny i ten deszczowy, aby nie dopuścić do siebie jesiennej chandry. Tych, którzy lubią jesień, nie muszę przekonywać, natomiast tych, którzy jesieni nie lubią, spróbuję zarazić moją sympatią dla tej pory roku oraz poniższym tekstem. Nie odlatujmy jesienią wraz z ptakami do krainy smutków i depresji. Kochajmy jesień, a ona nam tę miłość z całą pewnością odwzajemni.

Waldemar Kostrzębski - Historia deszczem się toczy, czyta autor





piątek, 23 września 2016

Zespół Wędrowne Gitary w Radiu Flora

Zapraszam do wysłuchania kolejnej audycji "Gadu Gadu" autorstwa Grażyny Kamień-Söffker na antenie hanowerskiego Radia Flora. Tym razem bez mojego udziału ale za to z piosenkami zespołu Wędrowne Gitary, zespołu z którym współpracuję i który promuję na polonijnej scenie muzycznej. Współpraca artystyczna z liderem grupy Mirosławem Suligą stawia przede mną wysokie wymagania, ale jednocześnie sprawia dużo frajdy. Pierwszy owoc tej artystycznej współpracy to piosenka "Tylko we dwoje", która także będzie w tej audycji emitowana.




Za dwa tygodnie opublikuję pełny zapis tej audycji, jako nowy post oraz w zakładce Programy radiowe.

niedziela, 11 września 2016

Wrześniowa audycja Grażyny Kamień-Söffker w Radiu Flora. Hannover, 03.09.2016

Polskojęzyczna audycja “Gadu Gadu” na antenie hanowerskiego Radia Flora istnieje nieprzerwanie od 2011 roku. Jego pomysłodawczynią, autorką i prowadzącą jest kobieta wyjątkowa i niezwykle sympatyczna, znana w polonijnych kręgach z wielu inicjatyw kulturalnych, dziennikarka radiowa i prasowa, tłumaczka przysięgła i aktualna wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia “Dziennikarze Polscy w Niemczech” Grażyna Kamień-Söffker, która jest także założycielką Polskiej Redakcji Radia Flora oraz inicjatorką i współtwórczynią kilku programów radiowych, emitowanych w latach ubiegłych na antenie Radia Flora, m.in. “Polonijny Magazyn Radiowy Polenflug” czy “Salonik Literacki”, wielokrotnie nagradzana za zaangażowanie na rzecz porozumienia polsko-niemieckiego oraz za zaangażowanie na rzecz środowiska polonijnego w Niemczech. Audycja “Gadu Gadu” emitowana jest zawsze w pierwszą sobotę miesiąca od 12.00 do 13.00 i powtarzana w następujący po  niej poniedziałek od 13.00 do 14.00 jako internetowy livestream na stronie Radia Flora.

Audycja wyemitowana 3.09.2016 zawiera m.in. moją opowieść o mnie samym, o moich zainteresowaniach poetyckich, o kierunkach artystycznych poszukiwań, okraszonej recytacjami wierszy i prezentacjami piosenek, które powstały do moich tekstów. Dzisiaj publikuję pełny zapis tej audycji, którą można także wysłuchać w zakładce Programy radiowe.

Pełny zapis audycji "Gadu Gadu" na antenie Radia Flora, wyemitowanej 3 września 2016




poniedziałek, 5 września 2016

Podcast radiowy - Polenflug 09

Zapraszam do wysłuchania obszernego fragmentu audycji "Gadu Gadu" prowadzonej przez Grażynę Kamień-Söffker, wyemitowanej 3.09.2016 na antenie hanowerskiego Radia Flora. Ten fragment audycji to prawie 30 minutowa opowieść, w której staram się scharakteryzować własną sylwetkę oraz opisać moje rozumienie świata i ludzi, postrzegane przez pryzmat mojej poetyckiej twórczości, recytuję wiele swoich wierszy oraz prezentuję dwie w pełni zrealizowane piosenki, które powstały do moich tekstów, jako podcast na stronie Polenflug 09. Ten odcinek podcastu nosi tytuł "Waldemar Kostrzębski - Poezja po godzinach" i zapisany jest pod datą 4 września 2016. Poniżej zamieszczam dodatkowo link do tej strony.




sobota, 3 września 2016

Współpraca artystyczna z Mirosławem Suligą

Wszystko rozpoczęło się bardzo spontanicznie i naturalnie, bez długich dyskusji i fanfar. Przesłałem Mirkowi kilka tekstów, on coś sobie wybrał, i w taki oto bezpretensjonalny sposób zawiązaliśmy tę współpracę. Mirek Suliga jest założycielem i liderem grupy Wędrowne Gitary, która od 15 lat koncertuje w całej Polsce z niezapomnianymi przebojami Czerwonych Gitar oraz kompozycjami własnymi Mirka. Warto wspomnieć, że grupa Wędrowne Gitary, jako dotychczas jedyna w Polsce, ma przyznaną licencję Fundacji im. Seweryna Krajewskiego na publiczne wykonywanie kompozycji tego artysty, z okresu jego działalności w Czerwonych Gitarach. Nikt nie śpiewa piękniej dawnych przebojów Czerwonych Gitar niż Mirek Suliga wraz ze swoją grupą Wędrowne Gitary, o czym można się przekonać na licznych koncertach grupy w Polsce. Mirek komponuje i śpiewa piosenki także do własnych tekstów oraz do tekstów znanych i cenionych autorów jak Marek Gaszyński (Marek, którego znam osobiście i bardzo cenię za wiele talentów, świetny radiowy głos oraz niesamowitą naturalność i skromność, jest słynnym w całej Polsce dziennikarzem radiowym, autorem książek o tematyce muzycznej i autorem ponad 150 tekstów piosenek) oraz Krzysztof Dzikowski (poeta, prozaik, dramaturg ale przede wszystkim autor niezliczonych tekstów piosenek dla niezliczonych wykonawców). Dzisiaj z wielką radością i sporą porcją dumy, prezentuję pierwszy owoc współpracy artystycznej z Mirkiem i  jego Wędrownymi Gitarami, którym jest piosenka "Tylko we dwoje". Bardzo romantyczny tekst o pierwszej wielkiej miłości, to poszerzony o dwie zwrotki i drugi refren, jeden z moich najpierwszych wierszy pod tym samym tytułem. Mirek skomponował i zaaranżował muzykę do tej piosenki, nawiązującej swoim brzmieniem do muzyki big-bitowej lat 70-tych ubiegłego wieku. Głos Mirka, bardzo charakterystyczny, o przyjemnej barwie, ciepły i otulający, czaruje słuchaczy także w tej piosence. Moim mocno subiektywnym zdaniem - bo przecież nie może być inaczej - powstała bardzo urocza i wzruszająca piosenka, rytmiczna i wpadająca łatwo w ucho, dla wszystkich marzycieli, zakochanych i wrażliwców, którzy nie zapomnieli swoich pierwszych miłości. Miłego słuchania.

"Tylko we dwoje" - muzyka - Mirosław Suliga, słowa - Waldemar Kostrzębski
Wędrowne Gitary w składzie:
Mirosław Suliga - wokal, gitary akustyczna i elektryczna
Jarosław Chudziński - gitary akustyczna i elektryczna
Dariusz Jedut - gitara basowa
Grzegorz Wnęk - instrumenty perkusyjne





Wrześniowa kartka Kalendarza Artystycznego 2016, wydanego nakładem polonijnego dwutygodnika "Samo Życie" i Wirtualnej Kawiarenki Artystycznej "Pol-C@fe"




Więcej o tym projekcie można przeczytać pod tym linkiem Kalendarz Poetycki Pol-C@fe 2016

piątek, 1 lipca 2016

Próba wyjścia z impasu, czyli poetycka recepta na szczęście, oczywiście z lekkim przymrużeniem oka, ponieważ

recept na szczęście jest chyba tyle, ilu ludzi na świecie. Każdy człowiek ma swoją własną koncepcję szczęścia, dlatego recepta uniwersalna nie istnieje. Ale optymizm i uśmiech pomagają zawsze w odnalezieniu własnej, niepowtarzalnej drogi do szczęścia. Tak naprawdę, to szczęście znajduje się w naszych rękach, bo nikt za nas nie podejmie się tego trudu, aby stać się i pozostać przez całe życie szczęśliwym. Poniższy tekst to próba spojrzenia na problem przez różowe okulary; każdy sposób jest dobry, aby osiągnąć zamierzony cel. Miłego słuchania.


Waldemar Kostrzębski - Bez recepty, czyta autor





piątek, 24 czerwca 2016

Późna i nieoczekiwana miłość. Czy wypada zakochać się w bardzo dojrzałym wieku?

Dzisiejszy post poświęcam tematowi-tabu. Właściwie nie wiadomo tak naprawdę, dlaczego na ten temat tak mało się mówi, a jeżeli już się mówi, to budzi on skrajne emocje. Być może wielki wpływ na stosunek ludzi do miłości, która często nieproszona i zaskakująca samych zakochanych, przychodzi na stare lata, jest wszechogarniający kult młodości oraz brak akceptacji ze strony własnych dzieci i  sąsiadów. Ja wierzę w miłość w każdym wieku, miłość, której trzeba szukać samemu lub poddać się jej, jeżeli przyjdzie nieproszona. Bardzo wielu ludzi, po utracie partnera życiowego, boi się ponownie wchodzić w jakiekolwiek nowe związki, boi się porównań z byłym partnerem, boi się plotek. Ludzie żyją coraz dłużej, są dłużej sprawni i bardziej aktywni. Dlaczego więc stronią od miłości? Dlaczego się jej boją? Uważam, że nie powinno się tracić żadnej szansy na to, aby ponownie stać się szczęśliwym, nawet na stare lata. Uważam ponadto, iż nic nie zastąpi człowiekowi tej bardzo szczególnej bliskości pomiędzy mężczyzną a kobietą. Nawet najlepsze kontakty z własnymi dziećmi, wnukami czy przyjaciółmi, nie zastąpią kobiecie mężczyzny a mężczyźnie kobiety. Tylko my sami mamy prawo decydować o własnym szczęściu, nie musimy przejmować się tym, co o nas mówią inni, ani tym bardziej rezygnować z tego, co los nam zsyła. Miłość na stare lata, to początek nowego, to wielka radość i najlepsze lekarstwo na słabości psychiczne i fizyczne. Proszę posłuchać poetyckiej opowieści o "motylach w brzuchu" dwojga mocno dojrzałych ludzi, którzy spotkali się w parku, zamknęli uszy na plotki i zaryzykowali nowe szczęście. Chciałbym, aby ten wiersz - obraz mojej wyobraźni, stał się przyczynkiem do rozmyślań nad prawem do szczęścia dla wszystkich ludzi, bez względu na ich wiek oraz motywował do przełamywania starych nawyków i zahamowań. Czasem warto zamknąć oczy i ... uwierzyć intuicji.

Waldemar Kostrzębski - Ławka, recytuje autor





środa, 8 czerwca 2016

Motyw przemijania w poezji

Motyw śmierci i przemijania jest odwiecznym tematem w poezji i szerzej w literaturze. Osobiście bardzo lubię czytać wiersze poruszające tę tematykę, przy czym zwracam baczną uwagę na stylistykę, podkreślającą ulotność ludzkiego życia i zawierającą wskazówki, jak lepiej wykorzystać darowany nam czas, bez wpadania w czarną rozpacz. Upływ czasu jest nieubłagany, dobra doczesne to złuda, wszystko jest marnością wobec śmierci, ale życie rządzi się swoimi prawami i te prawdy stają się ważne dla ludzi dopiero pod koniec ich życia. Bardzo wielu polskich poetów, wszystkich chyba epok, brało na warsztat ten motyw: Adam Asnyk, Krzysztof K. Baczyński, Tadeusz Borowski, Halina Poświatowska, Jan Twardowski, Wisława Szymborska, Tadeusz Różewicz - aby wspomnieć tych, których lubię czytać najbardziej - i wielu, wielu  innych, także współczesnych poetów. Ja również, szczególnie przy okazji rocznic śmierci bliskich mi ludzi (maj i czerwiec szczególnie), po długiej fazie rozmyślań i refleksji, chwytam za pióro, aby opisać moje tęsknoty, zaklęte w krótkie impresje. Nigdy nie zdradzam, komu poświęcam kolejny wiersz, ponieważ liczy się tylko ulotność opisywanej chwili i jej wartość emocjonalna. Czytanie i pisanie wierszy o przemijaniu ma dla mnie kolosalne znaczenie, staję się przez to pokorniejszy wobec ludzkiego losu, którego integralną częścią jest przemijanie, co z kolei pomaga mi jeszcze bardziej docenić moje własne życie i jego niepowtarzalność. Poniższy wiersz, a także kilka innych, poruszających ten temat, publikuję w zakładce In Memoriam.

Waldemar Kostrzębski - A rzeki wciąż płyną bezgłośnie, recytuje autor





środa, 25 maja 2016

Czy życiowy optymizm jest nam koniecznie potrzebny?

Jeszcze bardziej, niż nam się może wydawać! Nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, że codzienny optymizm pozwala nam bardziej docenić własne życie, dostrzec dobro w innych ludziach oraz odczuwać radość ze zwykłych, codziennych czynności. Optymiści mają lepiej, ponieważ wierzą we własne siły, nie straszne im przeciwności losu a złe doświadczenia życiowe stanowią dla nich źródło mądrości życiowej. Podobno życiowy optymizm zapisany jest w naszych genach, ale ja uważam, że optymizmu można się także nauczyć lub, jak to jest w moim przypadku, pozwolić się nim  zarazić. Trzeba próbować i nie tracić nadziei. Porażki to motywacja do działania a problemy to nowe wyzwania. Kluczem do szczęścia jest pozytywne nastawienia do świata i ludzi oraz szeroki uśmiech na co dzień. Optymiści są zdrowsi, skuteczniejsi w działaniach, kreatywni i efektywni, a wszystko za sprawą "hormonów szczęścia", które pozwalają z ufnością patrzeć w przyszłość. Nigdy nie jest za późno aby zmienić sposób myślenia, uciec od czarnowidztwa i ponuractwa oraz napełnić ciało i umysł pogodą ducha. Każdy może zbłądzić, nie ma w tym nic strasznego, ale trwać w błędzie, to doprawdy głupota. Ja pozostaję optymistą, a w chwilach zwątpienia mogę zawsze liczyć na moją małżonkę, która zaraża mnie tym, czego ma w nadmiarze: niezniszczalnym i permanentnym optymizmem życiowym.

Waldemar Kostrzębski - Piosenka na pozór mało optymistyczna, czyta autor





niedziela, 22 maja 2016

Małżeństwo a poezja, czyli szukanie wspólnego mianownika

Już miałem zakończyć moją poranną lekturę gazety, kiedy moje oczy zatrzymały się na moment na krótkim ale dosadnym tytule artykułu, który zapewne przegapiłem. "Epidemia rozwodów" wzbudziła moje zainteresowanie. Temat nienowy, ludzie pobierali i rozchodzili się od zawsze. Powodów nigdy nie brakowało. Niemniej, powszechność tego zjawiska i jego rozmiary zaszokowały mnie. Nawet nie miałem świadomości, jak zastraszające są to wskaźniki, zarówno w skali europejskiej jak światowej. Problem społeczny, jakim są bez wątpienia rozwody, przybrał formę epidemii, która ogarnia coraz szersze rzesze społeczeństw. Belgia przoduje w tych statystykach niechlubnie, na 100 zawartych małżeństw, rozpada się aż 70. Węgry, Czechy, Hiszpania i Portugalia "szczycą się" 60--procentowym wskaźnikiem. Francja, Rosja, Stany Zjednoczone znajdują się także na wysokich pozycjach. Polska pozostaje stosunkowo w tyle, choć także tu demografowie biją na alarm. Ponad 30 procent wszystkich zawieranych w Polsce małżeństw rozpada się. Ale jaki to ma związek z poezją? Bezpośredniego związku zapewne nie ma, ale pośredni istnieje z całą pewnością. Zarówno małżeństwo jako instytucja oraz poezja jako forma literacka, nie wytrzymują próby czasu. Indywidualizacja społeczeństw, osłabienie roli rodziny, kłopoty finansowe, olbrzymie parcie do utrzymania niezależności za wszelką cenę oraz zdrady cielesne, to tylko kilka z wielu powodów rozpadu tak wielu małżeństw. Małżeństwo, tak jak poezja, traci swoją magię i wysoki prestiż społeczny, dzieje się tak powoli acz nieuchronnie. Ludzie nie czytają poezji, ponieważ nie mają ani czasu, ani ochoty, aby zatrzymać się, zastanowić nad sensem i zrozumieć zamiary poety. Liczy się szybkość: w sposobie życia i podejmowania decyzji oraz w zdobywaniu rzeczy materialnych. Poezja jest zbyt trudna, nie znosi banału i porusza się w sferze tematów uniwersalnych, które tracą swoją siłę i wpływ na świadomość nowych pokoleń. Większość młodych ludzi chce iść dzisiaj drogą krótszą i łatwiejszą. Jeżeli coś się nie układa w małżeństwie, to decyzja o rozwodzie jest bardzo prosta i szybka. Małżeństwo nie jest dzisiaj traktowane jako święte i nierozerwalne. Krótko mówiąc, przemiany obyczajowe powodują zerwanie z tradycją i dotychczasowymi formami życia społecznego. Realizacja samego siebie ma wyjątkowy priorytet, co ma wielki wpływ na dezintegrację społeczeństw. Reasumując, muszę stwierdzić, choć może trochę zbyt prowokująco, że kto ma czas na czytanie poezji, ten ma czas dla swojego partnera; próbując zrozumieć wiersz, próbujemy zrozumieć człowieka, którego wybraliśmy sobie za towarzysza życia. Bo tylko wiersz i człowiek, są źródłem nieustannych wzruszeń i uniesień, refleksji i uśmiechu, radości i smutku. Wiara w poezję, to także wiara w miłość, która powinna być bazą dla każdego małżeństwa, i dla której warto poświęcić coś indywidualnego, aby osiągnąć szczęście we dwoje. Warto się starać i zabiegać, gdy chodzi o utrzymanie trwałości małżeństwa oraz utrzymanie wysokiej rangi rodziny, tej najważniejszej formy życia społecznego; choć zdaję sobie w pełni sprawę, że są to mocno staroświeckie wywody.



sobota, 7 maja 2016

Tajemnice ludzkiego snu

Jakże często słyszałem na dobranoc od moich bliskich serdeczne "życzę ci kolorowych snów". Kolorowych czyli radosnych, bo sny mogą być także czarno-białe czyli koszmarne. Człowiek nie jest w stanie, ani zaplanować, ani wpływać na przebieg swoich snów, dlatego życzenie kolorowych snów jest serdecznym ale pobożnym życzeniem. Sny i ich tajemnice fascynowały ludzi od zawsze. Sny interpretowano i doszukiwano się w nich ukrytych znaczeń, przesłań lub objawień. Mnie od dawna nic się nie śni, ale to nie znaczy, że w ogóle nie śnię. Prawie każdy człowiek śni, i to kilka razy w ciągu nocy, ale do dzisiaj nie wiadomo tak naprawdę, dlaczego jedni ludzie pamiętają, a inni nie pamiętają swoich snów. Kilka dni temu czytałem w jednym z niemieckich periodyków bardzo interesujący artykuł o funkcji i znaczeniu snów. Okazuje się, że sny nasze, to odbicia lustrzane nas samych, które pokazują nam to, czego sami o sobie nie wiemy. Sny mają bardzo ważne znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania człowieka: łagodzą nagromadzone napięcia psychiczne, pozwalają na pozbycie się wielkich emocji, pozwalają na analizę wewnętrznych konfliktów, pozwalają zaspokajać ukryte pragnienia oraz pozwalają na przeżycie przygód, o których marzymy, nie mając żadnych możliwości ich realizacji. Krótko mówiąc, sny pozwalają na odreagowanie i pozbycie się wszelkich frustracji, ale stanowią także kreatywne źródło nowych pomysłów i inspiracji oraz umożliwiają poszerzenie perspektyw życiowych. Fakt, że nie pamiętamy często naszych snów, nie wpływa na ważność snów dla prawidłowego funkcjonowania człowieka. Sen jest formą rekompensaty naszych ludzkich ograniczeń a także katalizatorem naszych ukrytych pragnień, często także przyjmuje formę wzorców, które wykorzystujemy w naszym życiu. Badania fukcjonowania organizmu śpiącego człowieka są daleko zaawansowane, niemniej sen w swojej kompleksowości pozostaje nadal niezbadaną i fascynującą tajemnicą. Kto pamięta swoje sny, ten ma okazję spojrzeć w głąb siebie. Kolorowych snów.

Waldemar Kostrzębski - Po drugiej stronie snu, czyta autor





wtorek, 26 kwietnia 2016

Rozmowa z autorami i wykonawcami piosenki "Ballada w drogowskaz zaklęta" oraz realizatorem teledysku

Rozmowę z autorami piosenki "Ballada w drogowskaz zaklęta" Waldemarem Kostrzębskim i Piotrem Miłosławskim, wykonawcami Elżbietą Stempel, Wojciechem Stempel oraz realizatorem teledysku Andrzejem Stempel przeprowadził Mariusz Świergiel z Pepe-TV. Polonijna Telewizja Internetowa Pepe-TV nagrała  tę rozmowę w pomieszczeniach nowo otwartego Muzeum Jerke w Recklinghausen, prezentującego polską sztukę awangardową lat 20-tych i sztukę współczesną od lat 60-tych ubiegłego wieku. W nagraniu nie wzięli udziału: Halina Kostrzębska-organizacja i koordynacja projektu, współpraca z mediami, kreowanie grafik użytkowych i źródło pomysłów dla całego projektu oraz  Mirosław Suliga- muzyk i realizator nagrania.





poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Polonijna Lista Przebojów Pepe-TV, Notowanie 33

W 33 Notowaniu Polonijnej Listy Przebojów Pepe-TV piosenka "Ballada w drogowskaz zaklęta" (muzyka-Piotr Miłosławski, słowa-Waldemar Kostrzębski, w wykonaniu Elżbiety Stempel-śpiew, Wojciecha Stempel-gitara akustyczna, Piotra Miłosławskiego-skrzypce i gościnnie Mirosława Suligi-gitara akustyczna) zajmuje już od trzech tygodni zaszczytne pierwsze miejsce. W aktualnym 33 notowaniu listy można wysłuchać fragmentu rozmowy z wykonawcami piosenki. Całą rozmowę z autorami i wykonawcami oraz realizatorem teledysku Andrzejem Stempel opublikuję wkrótce jako nowy post oraz w zakładce Materiały filmowe.




czwartek, 14 kwietnia 2016

Wieczór artystyczny "Pomiędzy wersami, pomiędzy akordami". Bielefeld, 09.04.2016

Na zaproszenie Towarzystwa Niemiecko-Polskiego Bielefeld e.V. (Deutsch-Polnische Gesellschaft Bielefeld e.V.) reprezentowanego przez Grzegorza Suchego oraz Andrzeja Chmieleckiego, przygotowałem wraz z zaproszonymi do współpracy muzykami: Elżbietą Stempel-śpiew, Wojciechem Stempel-gitara i Piotrem Miłosławskim-skrzypce, program literacko-muzyczny pt. "Pomiędzy wersami, pomiędzy akordami". Wieczór odbył się 9.04.2016 roku w sali koncertowej Kościoła Katolickiego (Liebfrauenkirche) w Bielefeld. Program artystyczny, według scenariusza mojej żony Haliny, składał się z dwóch, głównych części. W pierwszej, lirycznej części wieczoru, przedstawiłem moje wiersze, zróżnicowane tematycznie i konstrukcyjnie, ale wszystkie utrzymane w bardzo nastrojowym, lirycznym klimacie, wkomponowane w urokliwą atmosferę poetyckich piosenek w wykonaniu Elżbiety, Wojciecha i Piotra oraz w skrzypcowe improwizacje jazzowe w wykonaniu Piotra. Drugą, satyryczną część wieczoru rozpoczęliśmy kompozycją własną na skrzypce Piotra Miłosławskiego pt. "Sen o początku światła", następnie ja przeczytałem moją nowelę pod tym samym tytułem, inspirowaną tym bardzo ciekawym utworem jazzowym. Kolejnym punktem programu były moje wierszowane satyry oraz piosenki w subtelnym i wyciszonym wykonaniu Elżbiety. Nawiasem mówiąc, piosenki doskonale spinały liryczną klamrą moje teksty w jedną zwartą całość, a wyborne, solowe popisy Piotra podkreślały różnorodność tematyczną. Na zakończenie wieczoru recytowałem, wyróżniony w jednym z konkursów literackich w Polsce,  kontrowersyjny i prześmiewczy wiersz "Na mojej ulicy". Natomiast muzycznie wieczór zakończył się jazzową kompozycją Krzysztofa Komedy pt. "Rzymska dwójka" w rewelacyjnym wykonaniu Piotra i Wojciecha. Serdeczne słowa podziękowania należą się Andrzejowi Chmieleckiemu-kierownikowi domu Theodora Hürtha w Bielefeld i Grzegorzowi Suchemu-skarbnikowi Towarzystwa Niemiecko-Polskiego Bielefeld e.V., głównym organizatorom tego wydarzenia. Grzegorz Suchy podjął się druku i dystrybucji plakatów i druków reklamujących ten wieczór wg projektu Haliny Kostrzębskiej i troszczył się o większe i mniejsze sprawy organizacyjne. Natomiast Andrzej Chmielecki nie szczędził wysiłków i środków aby ten artystyczny wieczór otrzymał ciekawą oprawę, odpowiednią dekorację sceny i porządne nagłośnienie; ich wielkie zaangażowanie w prace przygotowujące ten wieczór przyniosły bardzo wymierny efekt. To był bardzo udany wieczór literacko-muzyczny. Dla samych twórców był także sporym przeżyciem i nowym doświadczeniem scenicznym. Gościem specjalnym wieczoru była niezwykle sympatyczna i obdarzona wspaniałym głosem piosenkarka i szansonistka Jolanta Wolters, która tuż po zakończeniu wieczoru, wraz z towarzyszącym jej na skrzypcach Piotrem, zaśpiewała spontanicznie znany standard jazzowy. Otrzymała wielkie brawa. Po zakończeniu wieczoru, Andrzej Chmielecki zaprosił wszystkich wykonawców i osoby wspierające prace organizacyjne, na uroczystą kolację w kierowanym przez siebie od 20 lat domu Theodora Hürtha (Międzynarodowy Dom Studencki). Zarówno apetyty jak humory świetnie dopisały, liczne rozmowy na tematy przyziemne, ale także dyskusje o stanie polskiej kultury na niemieckiej ziemi, dopełniły pięknie ten wieczór. Dla mnie osobiście był to najlepszy wieczór artystyczny, ze wszystkich dotychczas przez nas zrealizowanych, ponieważ prezentował przekrój mojej twórczości (poezja, krótka forma prozatorska, wierszowana satyra, teksty piosenek) bardzo zgrabnie wkomponowany w muzyczny pejzaż piosenek Elżbiety i Wojciecha Stempel oraz w utwory jazzowe utalentowanego skrzypka Piotra Miłosławskiego. To połączenie różnych gatunków muzycznych i literackich w jedną całość, wraz z moją moderacją i krótkimi komentarzami, sprawiło, że wieczór został bardzo dobrze przyjęty i pozostawił po sobie niedosyt (tak wynikało z wielu interesujących rozmów z widzami po zakończeniu programu), co jest według mnie bardzo dobrym znakiem, wręcz symbolem dobrze zrealizowanego projektu artystycznego.


Piotr Miłosławski, Elżbieta Stempel
Waldemar Kostrzębski, Wojciech Stempel
Foto Grzegorz Suchy

Fotografie Grzegorz Suchy
Fotografie Grzegorz Suchy
Fotografie Grzegorz Suchy
Fotografie Marcin Stempel
Fotografie Marcin Stempel

Wszystkie opublikowane powyżej kolaże wykonała na potrzeby bloga Halina Kostrzębska

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Polonijna Lista Przebojów Pepe-TV, Notowanie 31

W 31 Notowaniu Polonijnej Listy Przebojów Pepe-TV piosenka "Ballada w drogowskaz zaklęta" (muzyka-Piotr Miłosławski, słowa-Waldemar Kostrzębski, w wykonaniu Elżbiety Stempel-śpiew, Wojciecha Stempel-gitara akustyczna, Piotra Miłosławskiego-skrzypce i gościnnie Mirosława Suligi-gitara akustyczna) awansowała na pierwsze miejsce. Radosna chwila dla autorów i wykonawców.





niedziela, 27 marca 2016

Spowiedź wielkopostna czyli o kryzysie sakramentu pojednania

Każdy rachunek sumienia jest dla większości ludzi przymusowym ściągnięciem maski, którą zakładają na co dzień, aby ukryć swoje słabości i grzeszne postępki. Im bardziej maska przylega do twarzy, tym trudniej jest ją zerwać. Dzisiejsi wierni bardzo niechętnie podchodzą do konfesjonału, co wynika z powszechnego zaniku poczucia grzechu. Współczesne poczucie bezgrzeszności jest efektem nędzy moralnej, na którą wielki wpływ ma szerząca się nędza materialna. Publikowany dzisiaj wiersz napisałem nie tak dawno temu, korzystając z przysługującego mi prawa do licentia poetica - artystycznej i niczym nieskrępowanej swobody wypowiedzi.  

Waldemar Kostrzębski - Spowiedź, recytuje autor





sobota, 19 marca 2016

Czasem do szczęścia tak niewiele potrzeba

Każdego poranka, od wielu już lat, stawiam sobie zaraz po przebudzeniu kilka pytań: co bym zrobił, gdyby dzisiejszy dzień był ostatnim dniem mojego życia? co zrobiłbym inaczej niż zwykle? czy szukałbym jeszcze nowych wyzwań, czy podsumowałbym dotychczasowe osiągnięcia? Okazuje się, że te bardzo proste pytania sprawiają, że każdy nowy dzień, staje się dla mnie niespodzianką, udaną próbą przełamania codziennej rutyny. Odpowiedzi cisną się same na usta, i jest ich zawsze kilka do wyboru. Tym samym, moje dobre samopoczucie rośnie natychmiast jak na drożdżach, nabieram kreatywnych sił, potrzebnych do pokonania codziennych wyzwań, i co najważniejsze, rośnie we mnie ciekawość życia, w efekcie radość i przyjemność z tego życia płynące. Pierwsza, świeżo zaparzona kawa, pieczętuje wszystkie nowe postanowienia i plany. Uświadamiam sobie przy tym, że moje życie nie jest nieskończone, dlatego warto walczyć o każdy dzień jego trwania. Niezwykle proste i jednocześnie efektywne działanie, które powoduje natychmiastowe ustawienie wszystkich priorytetów na właściwe tory. Krótko mówiąc, to jest moja recepta na kolejny, udany i szczęśliwy dzień. Zachęcam wszystkich do wypróbowania tej metody. Nawiasem mówiąc, szczęście ma dla każdego człowieka inny wymiar i co innego znaczy, jest uczuciem wspaniałym ale bardzo kruchym. Jedno jest pewne, na szczęście nie można pasywnie czekać, samo nie przyjdzie nigdy, trzeba pozostać całe życie aktywnym i szukać go w najdrobniejszych rzeczach i wydarzeniach, ale nie można szukać po omacku, bo można nie odnaleźć go nigdy.

Waldemar Kostrzębski - Poranek to dobry czas na składanie deklaracji, recytuje autor





poniedziałek, 7 marca 2016

Rozważania o ... samotności, pladze współczesnych społeczeństw

Nie jestem człowiekiem samotnym i nigdy samotnym nie byłem. Poczucie samotności jest mi obce, niemniej temat samotności interesuje mnie od dawna. Przed pięcioma laty napisałem pierwszy mój wiersz o samotności; wydawało mi się wtedy, że problem ten jest łatwy do pokonania: należy dokonać bilansu zysków i strat wynikających z samotności, i przełamując nieufność, lęk i wstyd wobec innych, wyjść z domu do ludzi, otworzyć się na nowe znajomości. I właśnie o tym był ten pierwszy wiersz. Dzisiaj wiem, że się myliłem. Moje lektury ostatnich lat często obejmowały także tę tematykę, co pozwoliło mi na lepsze zrozumienie istoty problemu: dlaczego współczesny człowiek jest taki samotny. Problem jest zatem o wiele szerszy i poważniejszy. Problem samotności jest dla bardzo wielu ludzi nie stanem przejściowym, lecz stanem chronicznym, który powoduje dalszą alienację, zaburzenia psychiczne, lęki i depresje. Wielu ludzi ucieka w samotność, ponieważ mają dosyć wszelkich międzyludzkich kontaktów, które są powierzchowne i bardzo płytkie, co ma bezpośredni związek z wszechogarniającym egoizmem i brakiem zaufania do innych. Problemem jest także, modny obecnie styl życia w samotności z wyboru, popularny i prestiżowy sposób na życie w krajach wysoko rozwiniętych. W Niemczech na przykład, co trzeci dorosły człowiek żyje samotnie, co ma oczywiście ogromny wpływ na życie całego społeczeństwa. Dla wielu jest to stan bardzo wygodny, można robić karierę, odnosić sukcesy zawodowe, i pozostać niezależnym. Stały partner i potomstwo to zagrożenie, utrata autonomii i dodatkowe obowiązki. Jeżeli ktoś jest samotny z własnego wyboru, to fakt ten nie czyni go ani gorszym, ani mniej szczęśliwym człowiekiem. Przecież partnerstwo nie gwarantuje automatycznie szczęścia. Problem powstaje jednak wtedy, gdy człowiek nie radzi sobie ze swoją samotnością, która staje się dla niego bolesna, doskwiera i obciąża psychikę, nie pozwala normalnie żyć, krótko mówiąc przemienia się w stan chorobowy. Myślę, że samoakceptacja oraz uczciwa samoocena człowieka, którego ta samotność dotyczy, ma wielki wpływ na to, czy człowiek ten jest w stanie, uporać się sam z tym problemem. Każdy człowiek ma przecież swoje dobre i mocne strony, to są jego zalety, które mogą stanowić silne argumenty w walce z samotnością. To jest dobra baza dla prób przełamania impasu oraz prób nawiązania społecznych kontaktów z innymi ludźmi. Każdy człowiek ma głęboką potrzebę kochania i bycia kochanym. Samotność nie daje niestety takich możliwości. Samotność człowieka w wielkim mieście nie jest dzisiaj sloganem bez pokrycia, to jest niestety stan bardzo realny i wszechobecny. Alienacja w tłumie nie jest już w żadnym razie rzadkością, tylko masowym fenomenem a w przyszłości czeka nas plaga samotności. Gabinety psychoterapeutów pękają już dzisiaj w szwach, bo ludzie nie radzą sobie z tym problemem. Ja nie cierpię na samotność, pomimo to o niej piszę, co wynika z mojej wrażliwości, także wrażliwości na społeczne problemy, wrodzonej empatii i szczerej potrzeby zrozumienia drugiego człowieka.

Waldemar Kostrzębski - Na gwarnej ulicy, recytuje autor





piątek, 19 lutego 2016

Wieczór artystyczny w domu Theodora Hürtha w Bielefeld

Na zaproszenie Towarzystwa Niemiecko-Polskiego Bielefeld e.V. (Deutsch-Polnische Gesellschaft Bielefeld e.V.) oraz Andrzeja Chmieleckiego kierownika domu Theodora Hürtha w Bielefeld (Theodor-Hürth-Haus) przygotowuję wraz z muzykami, Elżbietą Stempel, Wojciechem Stempel i Piotrem Miłosławskim, nowy wieczór artystyczny, w którym teksty liryczne, krótka forma prozatorska i teksty satyryczne stopią się w jedną całość z piosenkami poetyckimi i improwizacjami na skrzypce i gitarę. Halina Kostrzębska zaprojektowała plakat i ulotki reklamowe oraz dba o reklamę w polonijnych mediach. Wieczór odbędzie się 9 kwietnia 2016 roku w gościnnych progach domu Theodora Hürtha w Bielefeld.



poniedziałek, 8 lutego 2016

Porozmawiajmy o ... pełnym wykorzystaniu czasu na życie

Najważniejszym zadaniem każdego człowieka powinno być nadanie głębokiego sensu własnemu życiu. To nadanie sensu polega na tym, aby w pełni wykorzystać czas, który został nam ofiarowany i nadanie życiu takiego znaczenia, które daleko wykroczy ponad radość z tego życia płynącą. Czy istnieje życie po życiu? tego nie wie nikt i nikt zapewne nigdy się za życia nie dowie. Ja także tego nie wiem, i na dobrą sprawę, nie interesuje mnie to w najmniejszym stopniu, ani nie przeszkadza w czymkolwiek. Ja żyję tu i teraz. Dlatego staram się ze wszystkich sił, nadawać mojemu życiu codziennie tyle sensu, ile jest tylko możliwe, tak aby w pełni wykorzystać czas, który mi jeszcze pozostał. Dążę do tego, aby wszystko co robię, było wartościowe, słuszne i nie byle jakie. Kreatywna praca nad tekstami piosenek zajmuje mnie obecnie najbardziej, ale także sprawia mi najwięcej radości, co nie znaczy wcale, że mniej poświęcam teraz czasu na pisanie wierszy. Poszukując nowych dróg i nowych form wypowiedzi, piszę ostatnio bardzo dużo trudnych tekstów, na tematy egzystencjalne i tematy związane z przemijaniem. Starzeję się coraz szybciej, i fakt ten ujawnia się także w tematach, które mnie obecnie zajmują.

Waldemar Kostrzębski - Post factum, recytuje autor





środa, 3 lutego 2016

Porozmawiajmy o ... miłości na całe życie

Miłość jest najpiękniejszym ludzkim uczuciem ale jednocześnie najtrudniejszym, ponieważ niewiele związków dwojga ludzi ma szansę przetrwać całe życie. Miłość jest największym szczęściem, rodzi się najczęściej nagle, idealizuje drugiego człowieka, to przeogromny ocean emocji, bardzo zbliżony do szaleństwa, to stan niezwykły. Miłość nie podlega ani prawu ani rozumowi. Bardzo wielu ludzi kojarzy miłość z namiętnością, seksem, fizycznym kontaktem z drugim człowiekiem. Co robić, jeżeli ta namiętność z biegiem lat się zmniejsza? Lub jest nadal ważna tylko dla jednego z partnerów? Dla wielu związków oznacza to koniec miłości! Czy tak być musi? Czy nie istnieje miłość na całe życie? Wiele osób twierdzi, że nie ma takiej miłości, co przetrwa wszystkie wichury. Nic bardziej mylnego! Taka miłość istnieje, chociaż nie dotyczy większości ludzi. Tajemnica miłości na całe życie może zawierać się we wszystkim możliwym, ale z całą pewnością nie tylko i wyłącznie w bogatym życiu seksualnym. Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem streszczenie badań studyjnych, autorstwa dwóch brytyjskich seksuologów dr. Meg John Barker i dr. Jacqui Gabb, które w swojej najnowszej książce „Tajemnice wiecznej miłości” (mój wolny przekład) podsumowały swoje badania, dotyczące trwałości uczuć w związku dwojga ludzi. Badania objęły 5000 osób, jedynym wymaganiem dla wzięcia udziału w tych studiach był, długoletni i szczęśliwy związek partnerski lub małżeński. Wiele par przyznało, że ich życie seksualne nie jest już tak bogate, jak było na początku związku. Po przeanalizowaniu wszystkich odpowiedzi okazało się, że prawdziwa miłość nie jest zależna od bogatego życia seksualnego, które na dobrą sprawę nie ma większego wpływu na jej trwałość. Najciekawsze stwierdzenie zawiera się jednakże w fakcie, iż pytane pary, nie odbierały tego zjawiska w sferze bolesnego braku. Za to inne formy cielesnego kontaktu i różne formy czułości stały się dla nich z biegiem lat nie mniej ważne niż sam akt płciowy, stały się dla tych ludzi równoważną alternatywą. Podsumowując swoje badania, brytyjscy seksuolodzy opublikowali 10 punktów (poniżej w moim wolnym przekładzie), od których, ich zdaniem, zależy trwałość związku partnerskiego czy małżeńskiego:

Wspólny śmiech i podobne poczucie humoru
Wspólne wartości i zainteresowania
Wzajemna przyjaźń
Wzajemna dbałość o siebie
Wzajemne poczucie bezpieczeństwa
Poczucie szczęścia we dwoje
Wzajemne zaufanie
Pielęgnowanie i dbałość o związek
Wzajemne słuchanie siebie i rozmowa
Pielęgnowanie uczuć i zachowań z etapu zakochania

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystkie te punkty są bardzo proste i łatwe w realizacji. Z badań jednakże wynika, że wystarczy tylko, iż w jednym lub w dwóch punktach nie będzie równowagi, i już istnieje wielkie niebezpieczeństwo dla związku i szanse na jego przetrwanie maleją. Cztery lata temu, na zaproszenie Julity Mischke z Radia Darmstadt, miałem przyjemność brać udział w dwugodzinnej audycji na żywo, w której, wraz ze sławnym autorem "Samotności w sieci" Januszem Leonem Wiśniewskim oraz Julitą Mischke, rozmawialiśmy właśnie o miłości, widzianej z dwóch różnych perspektyw. Ja nigdy nie ukrywałem, że jestem niepoprawnym marzycielem i romantykiem, wiernym romantycznym tradycjom, dla którego miłość jest największym i najpiękniejszym darem. Na pytanie, czym jest dla pana miłość, Janusz Leon Wiśniewski odpowiedział, że dla niego, jako naukowca - przy całej magii, towarzyszącej ludzkiej miłości - miłość jest, w rzeczy samej, ciągiem skomplikowanych reakcji chemicznych, które powodują przyspieszone bicie serca, uczucie podniecenia, brak łaknienia, zmniejszony apetyt, lepsze ukrwienie i uwrażliwienie na dotyk. Jest to stan, porównywalny do narkotycznego transu. Mózg ludzki jest w stanie wyprodukować swoje narkotyki (opiaty), ale organizm z czasem uodparnia się na działanie tych narkotyków, dlatego miłość nie może trwać wiecznie. Pamiętam moje zakłopotanie, bo za chwilę miałem określić moją wizję miłości i mój stosunek do uczuć wyższych. Janusz Leon Wiśniewski wykazał zrozumienie dla moich fascynacji, twierdząc, że wyjątki potwierdzają każdą regułę. Czytałem w radiu moje wiersze i byłem szczęśliwy, że miłość nie jest dla mnie krótkotrwałym procesem chemicznym, tylko niekończącym się pasmem wzruszeń, uniesień i ogromnego poczucia bezpieczeństwa. Być może mój biochemiczny zegar tyka trochę inaczej. Być może wszystkiemu winne są moje geny. Być może właśnie dlatego tak chętnie piszę wiersze o miłości.


Waldemar Kostrzębski - Ze wzajemnością, recytuje autor





piątek, 15 stycznia 2016

Porozmawiajmy o ... Agnieszce Osieckiej i pisaniu tekstów piosenek

Agnieszka Osiecka pozostaje dla wielu twórców, szczególnie dla autorów tekstów piosenek, niedoścignionym wzorcem. Ja nie jestem tutaj wyjątkiem. Posiadała wielki talent, który nie zdarza się często, a jej zdolność do szybkiego pisania doskonałych tekstów, wyróżniających się subtelną lekkością i precyzyjnym rytmem, fascynuje mnie do dzisiaj. Nie uważała się za poetkę, ponieważ - jak sama twierdziła - nie miała zbyt często dobrych pomysłów na wiersze a także nie potrafiła odszukać w sobie napięcia twórczego (weny), potrzebnego do pisania wierszy. Zawsze powtarzała, że jest tylko autorką tekstów piosenek, a te potrafi pisać gdziekolwiek i kiedykolwiek. Ani miejsce, ani czas nie przeszkadzały jej w pracy. Jednakże większość krytyków i autorów tekstów piosenek tamtych czasów uważała ją przede wszystkim za poetkę z prawdziwego zdarzenia - nie tylko za autorkę tekstów piosenek - chociaż wydała w swoim życiu tylko jeden jedyny tomik poezji „Wada serca”(1981). Wszystkie miejsca na mapie Warszawy, z którymi związane były dzieciństwo, młodość i wiek dojrzały Agnieszki Osieckiej, są także miejscami mojego dzieciństwa i młodości, jako że urodziłem i wychowałem się w Warszawie, gdzie od wielu już pokoleń, mieszka moja bliższa i dalsza rodzina. Nie muszę wybierać się w drogę, w poszukiwaniu śladów Agnieszki Osieckiej, ponieważ te ślady, to także części mojego życiorysu: warszawskie dzielnice, osiedla, ulice, skwery, domy, kawiarnie, kluby, teatry, szczególnie te należące do prawobrzeżnej Warszawy. Tam gdzie żyła Agnieszka Osiecka, żyłem także ja, dlatego wiele tekstów jej piosenek, szczególnie te, które traktują o konkretnych miejscach na mapie Warszawy, odbieram bardzo osobiście i sentymentalnie, ze sporą dozą wzruszenia i nostalgii, tym bardziej, iż od ponad ćwierć wieku mieszkam poza granicami Polski. W moich poszukiwaniach twórczych - a wszystko za sprawą mojej żony Haliny, która podsunęła ten pomysł, oraz muzycznego duetu Elżbiety i Wojciecha Stempel i Piotra Miłosławskiego - skrzypka i nauczyciela muzyki - postanowiłem zmierzyć się z trudną materią, jaką jest pisanie tekstów piosenek. Postanowiliśmy wspólnie napisać, skomponować i nagrać nowe piosenki poetyckie. Początkowe trudności i moje osobiste opory, przełamałem intensywną pracą - pisaniem tekstów piosenek, oraz - nie wstydzę się tego powiedzieć - intensywną nauką własną. Tu bardzo pomocną okazała się Agnieszka Osiecka i jej twórczość, chociaż muszę przyznać, że bardzo ciężko przyszło mi przełamywać moje ciągoty do metaforyzowania i skrótów myślowych. Napisałem do tej pory kilkanaście tekstów piosenek, a kilka z nich znajduje się obecnie w fazie muzycznego opracowywania. Efektem naszych artystycznych poszukiwań jest już pierwsza wspólna piosenka "Ballada w drogowskaz zaklęta", nagrana w studiu muzycznym Mirosława Suligi w Lubinie. Trzeba tu wspomnieć, że wszyscy mieszkamy w różnych miastach Niemiec, dlatego kreatywne spotkania na żywo całą grupą są trochę utrudnione; ergo intensywnie korzystamy ze środków współczesnej komunikacji, zarówno podczas pisania tekstów, komponowania muzyki, czy oceny gotowego materiału. Liczy się efekt końcowy, a tym jest nagranie pięknych, poetyckich piosenek. Wszystko zależy od naszej kreatywności i zaangażowania w ten projekt. Ja pozostaję optymistą i fanem Agnieszki Osieckiej.


Pomnik Agnieszki Osieckiej w Warszawie na Saskiej Kępie
przy ulicy Francuskiej róg Obrońców

czwartek, 7 stycznia 2016

Nowy projekt artystyczny. Piosenka poetycka. Plakaty

Promocji piosenki "Ballada w drogowskaz zaklęta" towarzyszą także plakaty, które wykonała dla nas Halina Kostrzębska. Autorem wszystkich fotografii muzyków, które Halina wykorzystała w kreowaniu plakatów, jest Andrzej Stempel. Plakaty zostały wykonane dla Wirtualnej Kawiarenki Artystycznej Pol-Cafe, która przedstawia na swoich internetowych stronach Elżbietę i Wojciecha Stempel oraz Piotra Miłosławskiego - jako muzyków miesiąca stycznia 2016 - z piosenką "Ballada w drogowskaz zaklęta" oraz plakatami i teledyskiem.

















niedziela, 3 stycznia 2016

Nowy projekt artystyczny. Piosenka poetycka. Teledysk

Dzisiaj chciałbym zaprezentować teledysk z piosenką "Ballada w drogowskaz zaklęta". Realizatorem teledysku jest Andrzej Stempel. Przygotowania do realizacji rozpoczęły się od mojej rozmowy z Andrzejem, któremu naszkicowałem całą historię, kryjącą się za słowami tej piosenki. Andrzej jest doskonałym fotografem, i potrafi budować w swojej wyobraźni adekwatne obrazy, na bazie których, kreuje następnie kadry, ujęcia i plany. Pomimo to, zadanie, które postawiliśmy Andrzejowi, nie było wcale takie proste. Scenariusz, reżyseria, obsługa kamery oraz montaż gotowego materiału filmowego na barkach jednego człowieka, to spory ciężar. Jednakże Andrzej wywiązał się z tego zadania, moim zdaniem, po mistrzowsku; powstał ciekawy teledysk, pasujący zarówno obrazem jak tempem do muzyki i tekstu piosenki. Oglądałem ten teledysk wielokrotnie, jeszcze w wersji roboczej, i od początku bardzo mi się podobał. Cała grupa kreatywnych ludzi, tworzących ten muzyczny projekt, jest jednomyślna w swojej ocenie: jesteśmy dumni z tego teledysku i wdzięczni Andrzejowi za jego profesjonalne podejście do wykonania tego zadania oraz za ogromny wkład pracy.  Zapraszam do obejrzenia i wysłuchania.